Kuchnia holenderska

Na pewno da się to dzisiaj jakoś naprawdę policzyć, ale że nie wiem jak, to bez liczenia obstawiam, że żaden naród nie namalował przez wieki, a najwięcej w XVII, tyle jedzenia, co Holendrzy. Te wszystkie cytrusy, rozrzucone na stole albo rozkrojone na talerzyku; te świeże ryby czekające na przyrządzenie; te puchary z napojami; te czarujące czerwienią poziomki (dzisiejszych truskawek jeszcze nie wynaleziono); owoce w paterach; warzywa na blatach; karczochy w durszlakach; mięsa w misach; czekające na oporządzenie ptactwo wiszące na jakichś sznurkach; owoce morza w koszach; zioła i przyprawy – gdzie bądź. Wszystko to malowali.

Czytaj dalej