Mogłaś o tym nie słyszeć, bo w Polsce tę wiadomość podał chyba tylko Strajk.eu.
14 maja opublikowany został list otwarty twórców kultury z całego świata zwracający uwagę na dramatyczną sytuację w Strefie Gazy w dobie pandemii. Pełny tekst znajduje się pod adresem liftthesiege.com. Wśród ponad trzystu pięćdziesięciu sygnatariuszy odnajdujemy weteranów międzynarodowej kampanii kulturalnego bojkotu Izraela – największej takiej kampanii od czasu historycznego bojkotu apartheidu południowoafrykańskiego. Niezmordowany Roger Waters z zespołu Pink Floyd, autorka Doktryny szoku Naomi Klein, muzyk Brian Eno, aktorka Julie Christie, legendarny reżyser filmowy, dwukrotny laureat canneńskiej Złotej Palmy, Ken Loach, grupa Massive Attack. Tym razem nie chodzi jednak o bojkot kulturalny.
Sygnatariusze domagają się zakończenia przez Izrael trwającej już trzynaście lat, nielegalnej w świetle prawa międzynarodowego blokady Strefy Gazy, a od całego świata – natychmiastowego objęcia Izraela embargiem na dostawy broni.
Ściśniętą między Izraelem a Egiptem, odciętą od świata enklawę zamieszkują dwa miliony ludzi, z czego jakieś dwie trzecie stanowią uchodźcy z innych części historycznej Palestyny, wypędzeni przez kolejne fale kolonialnej przemocy Izraela, w szczególności w okresie powstawania tego państwa (1948) i wojny sześciodniowej (1967). Jest to jeden z najgęściej zaludnionych skrawków lądu na świecie.
Sygnatariusze mówią o „największym na świecie więzieniu pod otwartym niebem” i przywołują raporty ONZ z 2012 i 2017 roku przewidujące, że do roku 2020 sytuacja humanitarna w Gazie osiągnie poziom tak katastrofalny, że miejsce to „nie będzie się nadawało do życia”. Tak przewidywano jeszcze przed pandemią nowego koronawirusa, która czyni problem jeszcze bardziej palącym. Już dzisiaj cztery piąte populacji strefy uzależnione są od humanitarnej pomocy żywnościowej.
Pierwsze przypadki koronawirusa SARS-CoV-2 odnotowano w Gazie już w marcu. Lądowa, morska i powietrzna blokada, pod jaką Izrael utrzymuje Gazę od 2007 roku, powoduje, że szpitale nie są w stanie sprowadzać niezbędnego do walki z nową chorobą zaopatrzenia. Izrael zatrzymuje większość transportów do Gazy, pod arbitralnymi pretekstami, od których nie ma procedur odwoławczych. Rząd Izraela zawsze tłumaczy się względami bezpieczeństwa, utrzymując, że blokuje tylko dostawy, które stanowią dla niego „zagrożenie”, ale na listach takich zatrzymywanych „niebezpiecznych materiałów” były nawet cement i kolendra. Blokada powoduje również, że w Gazie brakuje czystej wody i prądu.
Pod listem podpisali się m. in. muzycy Peter Gabriel i Vic Mensa, aktorki Maxine Peake, Sinéad Cusack i Ariane Ascaride, aktorzy Viggo Mortensen, Steve Coogan, Peter Mullan i Stephen Rea. Z pisarzy – China Miéville, Molly Crabapple, Eve Ensler (znana także jako V), Colm Tóibín, Erik Vlaminck, Naomi Wallace, Irvine Welsh oraz poeci Taha Adnan z Maroka i K. Satchidanandan z Indii. Z filmowców – twórca Sekretów i kłamstw Mike Leigh i Michael Radford (od Il Postino). Z artystów wizualnych – rzeźbiarz Antony Gormley i zeszłoroczni laureaci Turner Prize (najważniejszej brytyjskiej nagrody artystycznej), Tai Shani i Lawrence Abu Hamdan. Jest też dyrektor portugalskiej sceny narodowej w Lizbonie Tiago Rodrigues, akademicy (Priyamvada Gopal, Achin Vanaik), długa lista zespołów muzycznych, z Wolf Alice na czele, a nawet związek muzyków katalońskich. Wśród sygnatariuszy nie brakuje twórców izraelskich: jest teoretyczka fotografii, kuratorka i autorka filmów dokumentalnych Ariella Azoulay, filmowcy Dror Dayan i Udi Aloni, i inni. Z Polski, póki co, nie podpisał nikt.
Nie jest to pierwszy list artystów i intelektualistów ani w sprawie palestyńskiej, ani w obronie mieszkańców oblężonej Gazy, choć pierwszy tak międzynarodowy i z tak długą listą sygnatariuszy. Latem 2014 roku, w obliczu operacji Protective Edge, w której w Gazie zginęło ponad 2000 Palestyńczyków (w tym 500 dzieci), list protestacyjny opublikowali twórcy hiszpańscy, izraelską ofensywę nazywając ludobójstwem. Jego najsłynniejszymi sygnatariuszami byli reżyser Pedro Almodóvar oraz gwiazdorska para Penelope Cruz i Javier Bardem. Ci ostatni zaryzykowali swoje amerykańskie kariery – w Hollywood solidarność z Palestyńczykami nie jest mile widziana i spotkał ich za to natychmiastowy ostracyzm. W 2018 roku międzynarodowy list wzywający do bojkotu konkursu piosenki Eurowizji w Izraelu (opublikowany na łamach brytyjskiego „Guardiana”) podpisało ponad 170 artystów różnych dziedzin, wśród nich uczestnicy poprzednich edycji konkursu. Listy w tej sprawie opublikowali później artyści i intelektualiści w Szwecji, Francji, Irlandii, a nawet w Polsce (sam byłem w tym ostatnim gronie).
Izrael od lat cieszy się zupełną bezkarnością na arenie międzynarodowej – żadne państwo nie złamało więcej rezolucji ONZ, nie ponosząc jednocześnie żadnych konsekwencji, wszystko dzięki nieustającej i bezwarunkowej protekcji ze strony Waszyngtonu. Parasol ochronny zapewniany przez USA sprawiał, że konsekwencje ponosili raczej ci, którzy próbowali w ramach struktur prawa międzynarodowego domagać się sprawiedliwości dla Palestyńczyków – jak wybitny południowoafrykański prawnik żydowskiego pochodzenia Richard Goldstone, zastraszony w końcu do punktu, w którym odciął się od własnego raportu dla Narodów Zjednoczonych z 2009. Amerykańska presja sprawiła, że w 2017 ONZ zdusiła ekspertyzę przygotowaną przez jej Komisję Ekonomiczną ds. Azji Zachodniej, która orzekała, że Izrael jest reżimem rasowego apartheidu.
Trudno liczyć, że tym razem list otwarty ludzi pióra, kamery, sceny czy sztuk wizualnych nagle obudzi sumienia izraelskiej klasy politycznej i jej zachodnich sojuszników albo przyniesie inny natychmiastowy skutek. A jednak o czymś to świadczy, że każdy kolejny taki list gromadzi coraz więcej sygnatariuszy tego formatu. Że coraz mniej ludzi boi się rzucanych przez rząd Izraela pomówień o antysemityzm czy łamania karier przez prawników i niszczycieli wizerunków nasyłanych na krytyków przez orwellowskie z nazwy Ministerstwo Spraw Strategicznych, powołane do walki z kampaniami krytyki i bojkotu Izraela na świecie. Świadczy być może o tym, że międzynarodowy wizerunek Izraela ulega coraz szybszej dekompozycji, a obliczone na społeczność międzynarodową wysiłki propagandowe skrajnie prawicowego rządu niezatapialnego premiera Binjamina Netanjahu, choć pochłaniają coraz większe pieniądze, są coraz mniej skuteczne.
Proces rozsypywania się międzynarodowej legitymizacji Izraela paradoksalnie przyspieszony został przez bezwarunkowe poparcie Białego Domu Donalda Trumpa dla Netanjahu, w tym stanowiące kpinę z prawa międzynarodowego przeniesienie amerykańskiej ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy. Netanjahu poczuł się, jakby już nie musiał nawet dbać o pozory (teraz planuje oficjalną aneksję części okupowanego Zachodniego Brzegu). Jednak choć popiera go wciąż najsilniejsze mocarstwo i siłą inercji jego europejscy sojusznicy, to ich obywatele i społeczeństwa już coraz mniej, właśnie dlatego, że zrzucił wszystkie maski.
Data publikacji listu jest zresztą znacząca i została wybrana nie bez związku z rosnącą w czasach Trumpa arogancją, agresją i bezkarnością izraelskiego rządu. Autorzy piszą o tym wprost:
„Dwa lata temu, 14 maja, izraelscy snajperzy zamordowali sześćdziesięcioro palestyńskich mężczyzn, kobiet i dzieci w Gazie, z całkowitą bezkarnością. Niezwykle pokojowe, cotygodniowe demonstracje w ramach Wielkiego Marszu Powrotu, obecnie zawieszone z powodu zagrożenia koronawirusem, spotkały się z brutalną przemocą.
Na długo przed obecnym kryzysem szpitale w Gazie znajdowały się już na krawędzi załamania za sprawą braku podstawowych materiałów, dostęp do których uniemożliwiany jest przez izraelskie oblężenie. System ochrony zdrowia w Gazie nie był w stanie poradzić sobie z tysiącami ran postrzałowych, co doprowadziło do wielu amputacji.”
Autorzy listu piszą dalej:
„Izraelska blokada uniemożliwia przepływ medycznego wyposażenia, personelu i fundamentalnej pomocy humanitarnej. Międzynarodowa presja potrzebna jest natychmiast, ażeby Gaza ponownie nadawała się do życia – i do życia w godności. Izraelskie oblężenie musi się skończyć. Najpilniejsze z tego wszystkiego jest, by zapobiec potencjalnie niszczycielskiemu wybuchowi epidemii.
To, co się dzieje w Gazie, jest testem sumienia całej ludzkości. Popieramy wezwanie Amnesty International do rządów na całym świecie, by objąć Izrael militarnym embargiem, dopóki nie będzie on realizował pełni swoich zobowiązań wynikających z prawa międzynarodowego. Uważamy, że prawa gwarantowane wszystkim uchodźcom na mocy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka muszą być zapewnione także Palestyńczykom.”
Jarosław Pietrzak
Jestem na Facebooku i Twitterze.
Chcesz e-booka z moim (długim) opowiadaniem?