List poparcia dla Akademii dla Palestyny prowadzącej strajk okupacyjny na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie
Mamy głęboką nadzieję, że władze Uniwersytetu Jagiellońskiego podzielają opinię stanowiącą dziś w gronie ludzi przyzwoitych raczej konsensus. Opinię, że międzynarodowy bojkot reżimu apartheidu w Republice Południowej Afryki był kampanią moralnie słuszną i politycznie skuteczną. Ostatecznie doprowadził do izolacji i upadku tamtego apartheidu. Bojkot ów rozciągał się od pomarańczy i turystyki przez sport olimpijski po instytucje akademickie, finansowe czy koncertowe.
Bulwersującym zbiegiem okoliczności apartheid w RPA zaprowadzono w roku 1948. Dokładnie tym samym, w którym w innym zakątku świata ustanowiono Państwo Izrael. Ten drugi apartheid niestety trwa w najlepsze, czy też raczej w najgorsze, do dzisiaj. Tak, Izrael to także reżim apartheidu. To nie subiektywna opinia garstki działaczy a oficjalna wykładnia obowiązującego prawa międzynarodowego ogłoszona kilka tygodni temu przez najwyższy sąd na świecie: Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze.
Weteranki i weterani południowoafrykańskiej walki z apartheidem zawsze dostrzegali ciągłość pomiędzy własnym wyzwoleniem i zmaganiami Palestyńczyków. Nelson Mandela Organizację Wyzwolenia Palestyny zaliczał do najwierniejszych przyjaciół Afrykańskiego Kongresu Narodowego. Kiedy był już u władzy powiedział, że wolność Południowoafrykańczyków pozostaje niekompletna, dopóki nie mają jej Palestyńczycy.
Mandela nie był wyjątkiem, bohaterowie walki z reżimem apartheidu w RPA domagali się takiego samego bojkotu wobec Izraela. Nie wahali się też podkreślać, że uciskający Palestyńczyków apartheid izraelski jest znacznie gorszy niż ten, którego sami długo doświadczali. Arcybiskup Desmond Tutu i Ronnie Kasrils, minister w rządzie Mandeli, twierdzili tak już kilkanaście lat temu.
Zatrzymajmy się przy tym na chwilę. Izrael stanowił reżim apartheidu znacznie gorszy od tego w RPA – już przed cyklami barbarzyńskiej przemocy, którą od kilkunastu lat Izrael uderza w Gazę. Przed operacją Płynny Ołów, przed operacją Protective Edge, przed strzelaniem do bezbronnych, nieuzbrojonych demonstrantów w czasie Wielkiego Marszu Powrotu. Wreszcie – przed zagładą Gazy rozpętaną przez Izrael w odpowiedzi na wybuch, 7 października minionego roku, palestyńskiego powstania.
Jeżeli władze UJ podzielają opinię ludzi przyzwoitych na temat apartheidu południowoafrykańskiego i jego ówczesnego bojkotu, to jak wytłumaczą się z dystansu, jaki utrzymują wobec opinii tych, którzy z apartheidem południowoafrykańskim heroicznie walczyli i go pokonali? Ich opinii na temat drugiego apartheidu zapoczątkowanego w 1948 r.? Czy władze UJ wiedzą lepiej, co jest apartheidem i co należy z apartheidem robić, niż Nelson Mandela, Desmond Tutu i Ronnie Kasrils?
Dziś, niestety, nawet porównanie do apartheidu południowoafrykańskiego przestało być adekwatne. Ta epoka dobiegła ostatecznie końca w październiku 2023 r. Dziś Izrael porównywać już należy do reżimów faszystowskich lat 30. i 40. XX w.
Izraelskie instytucje naukowe rozwijają technologie, których Państwo Izrael używa, by kontrolować, terroryzować i mordować Palestyńczyków. Izraelskie uniwersytety i politechniki miewają siedziby, filie czy „huby” badawcze na Zachodnim Brzegu, na ziemi nielegalnie okupowanej przez Izrael. Przedstawiciele izraelskich nauk medycznych stanowią integralną część systemu torturowania palestyńskich więźniów i procederu kradzieży organów. Izraelska Akademia dysponuje takimi środkami na badania naukowe i współpracę międzynarodową, bo Państwo Izrael ma do dyspozycji nadwyżki, które zawdzięcza temu, że zepchnęło wszystkie swoje prawno-międzynarodowe obowiązki wynikające z okupacji na społeczność międzynarodową. Środki, którymi dysponuje izraelska Akademia, to w ogromnej mierze zasoby, które należą się w postaci usług społecznych Palestyńczykom. Wreszcie, Izraelscy dostawcy technologii cyberbezpieczeństwa, z których usług korzystają także polskie instytucje, rozwijają swoje rozwiązania, inwigilując okupowanych Palestyńczyków.
Współpracę z takimi podmiotami szlachetna najstarsza polska uczelnia uważa za fenomen w jakiś magiczny sposób „apolityczny”.
Nie, tym razem kurz nie opadnie – jak po operacjach Płynny Ołów czy Protective Edge. Nie będzie powrotu do status quo ante. Mówiąc słowami Frédérica Lordona, Izrael popełnił już moralne samobójstwo, bezprecedensowe i nieodwracalne.
Palestyńczycy i Palestynki toczą najważniejszą walkę naszych czasów. Stawiają dziś czoła przemocy, dla której w świecie po II wojnie światowej trudno szukać porównania. Przemocy, która może unicestwić ich samych i przy okazji wywrócić na zawsze gmach prawa międzynarodowego, a więc przyszłe bezpieczeństwo wszystkich ludzi, całej ludzkości.
Nie trzeba mieć zdania na każdy temat. Ale nie można nie mieć zdania akurat na najważniejszy temat własnych czasów. Wszyscy – osoby i instytucje – zostaniemy kiedyś ocenieni przez pryzmat tego, czy się dzisiaj odezwiemy i po której stronie. Tak jak my do dzisiaj pamiętamy, kto jakie stanowisko zajął w latach 30. i 40. XX w.
Jarosław Pietrzak
List został odczytany przez stronę strajkującą na debacie z władzami i przedstawicielami Uniwersytetu Jagiellońskiego, która odbyła się 9 września 2024. Jej nagranie odstępne jest tutaj.
