Mamy wszędzie drugie lockdowny i nakazy izolacji – to ja mam dla was, może komuś na pocieszenie w tych warunkach, drugie opowiadanie (po tym tutaj). O spotkaniu.
Drugie nazywa się Harvinder i Tiberiu (jest jeszcze Przyjaciel z Kairu). Do pobrania dostępne tutaj.
Zaczyna się tak:
GreenEyes_25: To twój ostatni dzień w Londynie? Serio? Już jutro wyjeżdżasz? ☹
harvey_punjabi: no niestety
GreenEyes_25: kurde, tak mi się podobasz, i od razu odpowiedziałeś… miałem nadzieję, że przynajmniej się spotkamy…
harvey_punjabi: ale dzisiaj się jeszcze nie skończyło, jest dopiero szósta
GreenEyes_25: Chcesz powiedzieć, że spotkałbyś się jeszcze dzisiaj?
harvey_pubjabi: a co, nie dasz rady? ja już jestem w Soho, w Princi na Wardour Street z przyjaciółką, ale ona nie ma dużo czasu i będzie musiała się zmywać za jakieś pół godziny. jeżeli potrzebujesz więcej czasu, to poczekam
GreenEyes_25: ok
harvey_punjabi: ok czyli przyjedziesz?
GreenEyes_25: jasne, jeżeli dasz mi godzinę, żebym tam dojechał
harvey_punjabi: jeżeli naprawdę masz zielone oczy, to poczekam nawet dwie godziny 😉
GreenEyes_25: naprawdę mam
harvey_punjabi: więc poczekam 😉
GreenEyes_25: godzina mi wystarczy
GreenEyes_25: ok, może 1h15