7 października

Siódmego października 2023 opowiedziano nam wszystkim wstrząsającą historię. Obłąkani islamscy fundamentaliści à la Państwo Islamskie, tylko że pod flagą Hamasu, jego zbrojnych ramion (Brygad al-Kassam) i mniejszych ugrupowań sojuszniczych (jak Palestyński Islamski Dżihad) przełamali – i to w wielu miejscach – fortyfikacje postawione wokół Strefy Gazy przez Państwo Izrael. Wyrwali się stamtąd na terytorium Izraela na paralotniach i motocyklach, by przeprowadzić szereg monstrualnych terrorystycznych ataków na bezbronnych i Bogu ducha winnych izraelskich cywilów. Powiedziano nam, że fundamentalistyczne, pozbawione ludzkich uczuć bestie z Hamasu i okolic wymordowały z zimną krwią i bez powodu, dla samej rozkoszy zabijania, z bezinteresownej, zwierzęcej nienawiści do Żydów, 1400 niewinnych osób. Wśród całego szeregu wstrząsających zbrodni, jakie bestie z Hamasu popełniły, była masakra czterdzieściorga dzieci, którym poodcinano główki, a także masowe gwałty dokonane na schwytanych kobietach na rozkazy dowódców. Powiedziano nam wreszcie, że był to „największy pogrom Żydów od czasu zakończenia II wojny światowej”.

Obowiązkowym formatem wypowiedzi – jedyną szansą, żeby nie ryzykując natychmiastowego linczu czy łatki „zwolennika Hamasu”, zabierać w ogóle głos w sprawie – stało się w tak wielu krajach (a w Polsce nawet na lewicy, nawet tej, która do niedawna mówiła i myślała o sobie, że jest jednak propalestyńska), rozpoczynanie od potępienia niewyobrażalnych, bestialskich, nieludzkich okropności popełnionych 7 października przez Hamas w ramach operacji „Powódź al-Aksa”. I od powtarzania propagandowych izraelskich frazesów o „największym pogromie”, o „antysemityzmie wszędzie” – przywołując ironiczny tytuł interwencyjnego, choć wciąż jak najbardziej na czasie, eseju filozofa Alaina Badiou i historyka Erica Hazana (L’antisémitisme partout – aujourd’hui en France, 2011) – szkoda, że raczej nieznanego w Polsce.

Nawet jeżeli niektórzy z używających tego formatu przechodzili też w końcu do rozważnego przypominania, że historia nie wystartowała dopiero 7 października, a Hamas reagował na rzeczywistość od dawna całkowicie nie do zniesienia, którą wcześniej Palestyńczykom w ogóle, a tym w Gazie w szczególności, stworzył i bezwzględną kolonialną przemocą narzucał i podtrzymywał Izrael. I że nawet gdyby wszystko z tych opowieści z 7 października było prawdą, nawet gdyby odłożyć na bok świadomość, że wybuch Palestyńczyków z Hamasu nie nastąpił tak całkiem bez powodu, to ta przemoc nadal nie dawałaby Izraelowi prawa do krwawego odwetu na ponad dwóch milionach ludzi pozbawionych możliwości ucieczki. Bo oczywiście nie dawałaby. Ale nawet jeżeli do takich wyjaśnień tacy mówcy później przechodzą, to mleko już rozlali. Stosując ten format – rozpoczynany kompulsywnymi i pozornie oczywistymi potępianiami Hamasu – przyklepali, znormalizowali, dokonali „walidacji” tamtej opowieści: opowieści o niewyobrażalnych, nieludzkich potwornościach w wykonaniu pozbawionych skrupułów bestii z Hamasu.

A co na to wszystko fakty?

Czytaj dalej

Dwa arabskie październiki Izraela

Wojna Jom Kippur (1973) i operacja „Powódź al-Aksa” (2023)

7 października dosłownie obudziłem się do wiadomości o niebywałej ofensywie palestyńskiego Hamasu (ugrupowania rządzącego w Gazie) i jego zbrojnego ramienia, Brygad al-Qassam, przeciwko siłom okupacyjnym Izraela. Po raz pierwszy od nałożenia przez Izrael już niemal siedemnaście lat temu blokady enklawy, Palestyńczykom udało się blokadę naprawdę przełamać i rozerwać. Niektóre obrazy z tych wydarzeń miały w sobie poetyckie wręcz piękno (bojownicy wylatujący z Gazy na paralotniach).

„Odetniecie nas od lądu i morza, to ku wolności użyjemy nieba. Możecie mieć jedną z najpotężniejszych armii na świecie, najbardziej zaawansowane technologie terroru, pacyfikacji i nadzoru, Pegasusa, drony i nanoroboty, ale ludzkie pragnienie wolności i tak przekroczy wasze zasieki i przebije się przez waszą Żelazną Kopułę” – wydawali się mówić z tych obrazów.

Dosłownie się do tych wieści obudziłem, bo o tym była pierwsza wiadomość, którą tamtego dnia dostałem whatsappem (od brata). Szok był tym większy, że byłem nazajutrz po seansie Goldy, brytyjsko-amerykańskiego biopiku o perypetiach Goldy Meir, premiery Izraela, w dniach wojny Jom Kippur (w tytułową rolę wcieliła się Helen Mirren, którą nie zawsze widać zza dymu papierosowego). Byłem w szoku, bo 7 października 2023 to niemal dokładnie 50. rocznica wybuchu tejże wojny Jom Kippur (konkretnie: jeden dzień później).

Czytaj dalej