7 października, dwa lata później

7 października – rocznica wybuchu palestyńskiego powstania w Gazie, zwanego przez propagandę Izraela i jego zachodnich sojuszników i patronów „terrorystycznym atakiem Hamasu”. Niezależnie od tego, ile razy to kłamstwo będzie powtarzane przez Ministerstwa Prawdy obozu atlantyckiego, Historia i tak ostatecznie oceni Hamas tak, jak już ocenia go większość świata (tzw. Zachód to mniejszość świata): jako organizację narodowowyzwoleńczą, antykolonialną. Odwołującą się, owszem do religii (w celach mobilizacyjnych, rekrutacyjnych, dyscyplinujących i innych), ale to nie zmienia istoty rzeczy, bo takich ruchów w dziejach było wiele, z sipajami na czele.

7 października 2023 r. Ofensywa propagandowa, którą Izrael odpalił natychmiast po tym, jak bojownikom Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu udało się przerwać zasieki wokół Getta Gaza i wedrzeć niespodziewanie (dla nich samych) głęboko w terytorium okupanta, a korporacyjne media bloku atlantyckiego bezkrytycznie podjęły i powtarzały, nie pytając o żadne dowody; żądna palestyńskiej krwi retoryka, jaką natychmiast odpowiedział rząd w Tel Awiwie, właściwie wszystkie poziomy władzy w Izraelu, nie wyłączając niemal wszystkich tamtejszych mediów – wszystko to wskazywało, że tym razem Izrael odpowie ostatecznym rozwiązaniem.

Czytaj dalej
Tomasz Jankowski i Jarosław Pietrzak w podcaście Wbrew Cenzurze

Na innych łamach

W ostatnich tygodniach pojawiałem się gościnnie u innych.

Oprócz podcastu Pawła Mościckiego INNY ŚWIAT, w którym jestem co miesiąc (tutaj mam aktualizowaną listę odcinków z moim udziałem), zaproszono mnie do dwóch innych kanałów na YouTube.

Czytaj dalej
Gaza po arabsku

Donald Trump i zawieszenie broni w Gazie

Dziś (niedziela 19 stycznia 2025), opóźnione co prawda o parę godzin, ale jednak weszło w życie: zawieszenie broni w Strefie Gazy. Na jeden dzień przed oficjalnym przejęciem władzy w USA przez nową administrację – drugą administrację Donalda Trumpa. Informację tę ogłosił najpierw, kilka nocy temu, premier Kataru, Szejk Mohamed Ibn Abdulrahman as-Sani. To tam, połączonymi siłami dyplomacji katarskiej i egipskiej, toczyły się od dawna zwieńczone wreszcie tą umową negocjacje.

W desperackim geście ratowania w ostatniej chwili resztek swoich skompromitowanych wizerunków amoralna kabała otaczająca odchodzącego w niesławie Joe Bidena i jego wspólniczkę w zbrodni Kamalę Harris, wypchnęła truchło ustępującego prezydenta przed kamery, by zasługę spróbował jeszcze przypisać sobie.

Jak niemal wszystko, co administracja Biden-Harris mówiła przez ostatnie 15 miesięcy, było to jednak obsceniczne kłamstwo. Co się wydarzyło naprawdę? Mniej więcej coś takiego.

Czytaj dalej

Bejrut, Liban

Izrael od samego początku – niemal natychmiast po wstrząsie „Powodzi al-Aksa” z 7 października 2023 r. – nie ukrywał, że wybuch palestyńskiego powstania w Gazie to dla niego przede wszystkim okazja, pole możliwości. Okazja dla znacznie większej eskalacji przemocy, pod adresem najpierw Gazy, ale nie tylko.

Obłąkany premier Netanjahu od razu oskarżał Iran i libański Hezbollah (wspierany przecież przez Teheran) o współudział w przygotowaniu tej operacji, chociaż już wtedy wszystko wskazywało, a dzisiaj wiemy właściwie ponad wszelką wątpliwość, że Hamas przygotował wszystko samodzielnie, bez konsultacji, a nawet w tajemnicy zarówno przed ajatollahem Chameneim i jeszcze wtedy żyjącymi prezydentem Iranu Ibrahimem Raisim, jak i przywódcą Hezbollahu Hasanem Nasrallahem.

Czytaj dalej

Śmierć Jahji Sinwara

Władze Hamasu oficjalnie potwierdziły w piątek 18 października śmierć Jahji Sinwara, przewodniczącego biura politycznego Hamasu, poniesioną z rąk izraelskiej armii. Funkcję przywódcy Islamskiego Ruchu Oporu (Hamas to arabski skrótowiec od tej nazwy) Sinwar zdołał pełnić dwa miesiące, po śmierci – w przeprowadzonym przez Izrael 31 lipca zamachu terrorystycznym w Teheranie – jego poprzednika Ismaila Haniji. W przeciwieństwie do Haniji, operującego z oddali azylu udzielanego mu przez emira Kataru, Sinwar przez cały czas trwającej już rok izraelskiej zagłady Gazy przebywał w bombardowanej enklawie.

Czytaj dalej

Czy Państwo Izrael dożyje setnych urodzin?

Są znaki – na niebie i ziemi – że nie.

Tak przekonuje wybitny izraelski (pracujący jednak od dawna w Wielkiej Brytanii) historyk Ilan Pappé, w Polsce znany przed wszystkim jako autor Czystek etnicznych w Palestynie. Dosłownie dopiero co miała miejsce premiera jego najnowszej książki, Lobbying for Zionism on Both Sides of the Atlantic („Lobbowanie na rzecz syjonizmu po obydwu stronach Atlantyku”).

W swoim tekście The Collapse of Zionism, opublikowanym na łamach Sidecar, „internetowego dodatku” do pisma „New Left Review”, Pappé przekonuje, że projekt syjonistyczny w Palestynie – projekt narzucenia tam przemocą państwa żydowskiego pod kuratelą Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, wkroczył właśnie w początkowe stadium własnego końca. Na łamach VivaPalestyna.pl ukazał się mój przekład tekstu wybitnego historyka.

Czytaj dalej

Mościcki + Pietrzak: Musimy porozmawiać o… Iranie (podcast Inny Świat)

Raz w miesiącu, w ramach wieloformatowego podcastu INNY ŚWIAT, który Paweł Mościcki tworzy we współpracy z fundacją Strefa Wolnosłowa, Paweł i ja „musimy o czymś porozmawiać”.

W trzecim naszym spotkaniu w tym cyklu „musimy porozmawiać o Iranie”. Sprowokowani do tego, oczywiście, wstrząsem, jakim była niespodziewana i tragiczna śmierć prezydenta tego kraju Ibrahima Raisiego oraz jego ministra spraw zagranicznych Hosejna Amira Abdollahijana, w kontekście regionalnych napięć, a konkretnie tego, że Izrael od wielu miesięcy usiłuje wciągnąć Iran w swoją ludobójczą „wojnę z Hamasem”, którą prowadzi od wydarzeń 7 października 2023 r.

Zastanawiamy się z Mościckim n. in. nad tym, czy religijne państwo może mieć rację, albo przynajmniej swoje racje? Czy muzułmanie nie mają prawa do swojej własnej formuły Republiki? Czy to prawda, co nam opowiadają o Iranie np. w telewizji? Czy Iran naprawdę uskutecznia jakiś swój własny „regionalny imprerializm”?

Naszej rozmowy wysłuchać można m. in.:

Rozwój podcastu można wspierać za pośrednictwem jego strony w serwisie Patronite.

Międzynarodowy Trybunał Karny przeciwko Netanjahu – dla Viva Palestyna i „Tygodnika Spraw Obywatelskich”

Ponieważ mieszkam od kilku lat w Niderlandach, jestem trochę takim „właściwym człowiekiem na właściwym miejscu”, żeby stąd pisać o tym, co się dzieje w instytucjach międzynarodowych mających swoją siedzibę w niedalekiej od Amsterdamu Hadze: Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Prokurator tego ostatniego Karim Ahmad Khan, 20 maja 2024 r., oficjalnie wytoczył swoje działa między innymi przeciwko urzędującemu premierowi Państwa Izrael, Binjaminowi Netanjahu. Oskarża go o szereg zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, w tym celowe głodzenie oblężonej populacji Strefy Gazy oraz jej eksterminację. To przełomowe wydarzenie komentowałem na łamach portalu VivaPalestyna.pl i dużo bardziej obszernie internetowego „Tygodnika Spraw Obywatelskich” (publikacja łódzkiego Instytutu Spraw Obywatelskich).

Na VivaPalestyna.pl, na łamach której będę się starał pisać regularnie, napisałem też ostatnio o jednym z tropów stosowanych przez izraelską propagandę do tego, by zamulać nasze rozumienie panującej tam sytuacji: opowieści o tym, że „Izrael ma prawo do obrony”. (Hint: nie, nie ma, nie przed Palestyńczykami).

Jestem na Facebooku i Twitterze (pardon, X).

Spekulacje o Rafah

Izraelski reżim apartheidu od wielu już tygodni dawał do zrozumienia, że pełnoskalowa ofensywa na Rafah, taka z powietrza i na lądzie z każdej strony, jest sprawą przesądzoną i nieuniknioną. Premier Binjamin Netanjahu oraz inni członkowie rządu i izraelskiej armii mówili o tym otwarcie już od jakiegoś czasu.

Mówią o tym otwarcie, pomimo iż wyrazy potępienia takich planów spływają nie tylko ze strony instytucji, agencji i przedstawicieli ONZ (z sekretarzem generalnym António Guterresem na czele), nie tylko ze strony państw globalnego Południa od dawna krytykujących Izrael (jak Republika Południowej Afryki), ale już także przerażonych konsekwencjami potencjalnej operacji przedstawicieli sojuszników Tel Awiwu, dotąd bezkrytycznych lub milczących. Po jednej stronie Atlantyku Josep Borrell, szef dyplomacji Unii Europejskiej, jeszcze nie tak dawno kojarzony raczej z rasistowskimi bon motami o ogrodzie (liberalno-demokratyczny Zachód) i dżungli (reszta świata). Dzisiaj, 15 maja, głos protestu wydała z siebie w końcu unijna dyplomacja jako taka. A po drugiej stronie może nie aż tak stanowcze, ale jednak zaskakujące, bo niesłyszane chyba od prezydentury Eisenhowera, ostrzeżenia płynące z Białego Domu.

Czytaj dalej

7 października

Siódmego października 2023 opowiedziano nam wszystkim wstrząsającą historię. Obłąkani islamscy fundamentaliści à la Państwo Islamskie, tylko że pod flagą Hamasu, jego zbrojnych ramion (Brygad al-Kassam) i mniejszych ugrupowań sojuszniczych (jak Palestyński Islamski Dżihad) przełamali – i to w wielu miejscach – fortyfikacje postawione wokół Strefy Gazy przez Państwo Izrael. Wyrwali się stamtąd na terytorium Izraela na paralotniach i motocyklach, by przeprowadzić szereg monstrualnych terrorystycznych ataków na bezbronnych i Bogu ducha winnych izraelskich cywilów. Powiedziano nam, że fundamentalistyczne, pozbawione ludzkich uczuć bestie z Hamasu i okolic wymordowały z zimną krwią i bez powodu, dla samej rozkoszy zabijania, z bezinteresownej, zwierzęcej nienawiści do Żydów, 1400 niewinnych osób. Wśród całego szeregu wstrząsających zbrodni, jakie bestie z Hamasu popełniły, była masakra czterdzieściorga dzieci, którym poodcinano główki, a także masowe gwałty dokonane na schwytanych kobietach na rozkazy dowódców. Powiedziano nam wreszcie, że był to „największy pogrom Żydów od czasu zakończenia II wojny światowej”.

Obowiązkowym formatem wypowiedzi – jedyną szansą, żeby nie ryzykując natychmiastowego linczu czy łatki „zwolennika Hamasu”, zabierać w ogóle głos w sprawie – stało się w tak wielu krajach (a w Polsce nawet na lewicy, nawet tej, która do niedawna mówiła i myślała o sobie, że jest jednak propalestyńska), rozpoczynanie od potępienia niewyobrażalnych, bestialskich, nieludzkich okropności popełnionych 7 października przez Hamas w ramach operacji „Powódź al-Aksa”. I od powtarzania propagandowych izraelskich frazesów o „największym pogromie”, o „antysemityzmie wszędzie” – przywołując ironiczny tytuł interwencyjnego, choć wciąż jak najbardziej na czasie, eseju filozofa Alaina Badiou i historyka Erica Hazana (L’antisémitisme partout – aujourd’hui en France, 2011) – szkoda, że raczej nieznanego w Polsce.

Nawet jeżeli niektórzy z używających tego formatu przechodzili też w końcu do rozważnego przypominania, że historia nie wystartowała dopiero 7 października, a Hamas reagował na rzeczywistość od dawna całkowicie nie do zniesienia, którą wcześniej Palestyńczykom w ogóle, a tym w Gazie w szczególności, stworzył i bezwzględną kolonialną przemocą narzucał i podtrzymywał Izrael. I że nawet gdyby wszystko z tych opowieści z 7 października było prawdą, nawet gdyby odłożyć na bok świadomość, że wybuch Palestyńczyków z Hamasu nie nastąpił tak całkiem bez powodu, to ta przemoc nadal nie dawałaby Izraelowi prawa do krwawego odwetu na ponad dwóch milionach ludzi pozbawionych możliwości ucieczki. Bo oczywiście nie dawałaby. Ale nawet jeżeli do takich wyjaśnień tacy mówcy później przechodzą, to mleko już rozlali. Stosując ten format – rozpoczynany kompulsywnymi i pozornie oczywistymi potępianiami Hamasu – przyklepali, znormalizowali, dokonali „walidacji” tamtej opowieści: opowieści o niewyobrażalnych, nieludzkich potwornościach w wykonaniu pozbawionych skrupułów bestii z Hamasu.

A co na to wszystko fakty?

Czytaj dalej