Protestanci, katolicy i ja

To będzie samokrytyka.

Ale zacznijmy tam, gdzie zaczynać należy, czyli od początku.

Na ile to możliwe. Początków, jak źródeł rzeki, może być więcej niż jeden, w więcej niż jednym miejscu. No to może początku we własnym życiu.

1.

No więc po raz pierwszy sam z tą linią rozumowania, z jakąś formą jej artykulacji, spotkałem się chyba już w podstawówce (do której chodziłem do piętnastego roku życia, do 1994 roku – jeszcze przed wprowadzeniem na kilka lat gimnazjów). „Protestantyzm przyczynił się do postępu ekonomicznego choćby za sprawą tego, że wykosił większość świąt, bo średniowieczni katolicy mieli jakieś święta sto szabanaście dni w roku”. Jakoś tak to szło, przywołuję z pamięci – albo było w jakimś podręczniku, albo padło z ust nauczyciela, na pewno historii.

Czytaj dalej

Prawie Milion Nudziarzy

Kto chciałby mnie kiedyś zapytać, czy to dobry pomysł, żeby się przenieść do Holandii? Pardon, Niderlandów. Po pięciu latach tutaj mam zdecydowaną odpowiedź: zależy, czy jesteś wystarczająco nudnym człowiekiem.

Nie da się ukryć, trochę mi się zmieniło od moich pierwszych spisanych wrażeń.

Tak, to będzie kolejny mój (po tym tutaj) gest wyrzucania negatywnych emocji. Co poradzę. W obecnym stanie (od końca marca na chorobowym z nerwów) potrzebuję i dobrze mi to robi.

Holandia (pardon, Niderlandy) to kraj wyjątkowo nudnych ludzi, dla wyjątkowo nudnych ludzi, przez wyjątkowo nudnych ludzi zamieszkany. Choć, nie da się ukryć, efektywnie zorganizowany i zabudowany imponującą infrastrukturą.

Prawie milion – to z grubsza liczba mieszkańców Amsterdamu. Prawie Milion Nudziarzy to moja osobista ksywka tego bohatera zbiorowego.

Czytaj dalej