NATO, AUKUS, Europa

Tekst ukazał się pierwotnie 21 września 2021 na łamach portalu STRAJK.eu.

Na przestrzeni zaledwie trzech tygodni miały miejsce wydarzenia, które warto ująć razem i zadać na głos pytania, które podsuwają. Przełom sierpnia i września: ucieczka Stanów Zjednoczonych przed talibami z Afganistanu. Popłoch i zamęt, jakie zapanowały wśród ich (głównie europejskich) sojuszników – tam na miejscu, w oddziałach, w górach środkowej Azji, ale też w zdezorientowanych europejskich stolicach. Połowa września: nowe, jeszcze bliższe, jeszcze silniejsze militarne zbliżenie Stanów Zjednoczonych z sojusznikami wyselekcjonowanymi na podstawie wspólnoty języka angielskiego. Póki co, nosi ksywkę AUKUS, urobioną od Australii, Wielkiej Brytanii (United Kingdom) i USA.

O AUKUS mówi się, że ma „stawiać czoła” rosnącym w siłę Chinom. Niby chodzi o rozpychanie się Chin na Pacyfiku, choć Wielka Brytania leży na zupełnie innym oceanie. Na Spokojnym znacznie poważniejsze i bardziej bezpośrednie interesy ma Francja (Polinezja, Nowa Kaledonia, te sprawy), a ją z tego zbliżenia ostentacyjnie wykolegowano. Prezydent Emmanuel Macron niemal puścił dym uszami. Francja spodziewała się sprzedać Australii nuklearne łodzie podwodne, co się już nie wydarzy, bo Anglosasi chcą teraz robić takie interesy tylko we własnym gronie. Poczucie obrazy jest w Paryżu takie, że Pałac Elizejski odwołał ambasadorów w Canberrze i w Waszyngtonie.

Czytaj dalej

W łóżku z Chopinem

Państwowy Instytut Wydawniczy wydał Korespondencję Fryderyka Chopina, w redakcji Bronisława Sydowa, w 1955 roku. 65 lat zajęło Polakom przeczytanie pierwszych stu kilkudziesięciu stron pierwszego tomu, bo tyle wystarczy, żeby dotrzeć do najbardziej zmysłowych, intensywnych listów młodego Fryderyka do jego młodzieńczej miłości (sam się do niego zwraca per „kochanku”), Tytusa Woyciechowskiego.

Czytaj dalej

Pomniki na bruk

Nadzwyczajna fala protestów przeciwko rasistowskiej policyjnej przemocy, ale i przeciwko systemowemu rasizmowi w ogóle, rozlewa się ze Stanów Zjednoczonych do innych krajów. Koszmarna śmierć George’a Floyda, na oczach świadków uduszonego na ulicy kolanem przez policjanta, wstrząsnęła Ameryką, by wkrótce wyprowadzić ludzi na ulice także w wielu innych krajach.

W śmierci Floyda – jednego z tysięcy mężczyzn mordowanych rokrocznie przez amerykańską policję za kolor skóry – manifestuje się specyfika bardzo amerykańskich form strukturalnej przemocy. W końcu nigdzie indziej na świecie, nawet w najludniejszych krajach afrykańskich, tylu czarnych mężczyzn i kobiet nie pada ofiarą systemu „sprawiedliwości”. Zabijani bezkarnie przez „stróżów prawa” za przechodzenie przez ulicę w złym miejscu, osadzani w więzieniach lub podporządkowywani innym formom ograniczenia wolności, nierzadko za „przestępstwa”, za jakie ich biali rówieśnicy nie trafiają nawet na przesłuchanie. Badacze problemu – od Loïca Wacquanta po Michelle Alexander – utrzymują, że amerykański system „sprawiedliwości”, z jego niespotykanym nigdzie indziej współczynnikiem inkarceracji (grubo ponad 700 osób na 100 tys. mieszkańców), z niesłychaną wprost nadreprezentacją „kolorowych” wśród skazanych, z jego prowadzonymi dla zysku prywatnymi więzieniami, które potrafią pozywać władze stanów, jeśli te nie dostarczają im dość skazanych, jest po prostu przedłużeniem niewolnictwa i reżimu rasowej segregacji znanego pod kryptonimem Jim Crow, oficjalnie zniesionego w 1965 roku.

Czytaj dalej

Brzydkie słowo: Rasa

Popularne „definicje” rasizmu idą najczęściej mniej więcej tak: wrogość, niechęć, uprzedzenia lub nietolerancja wobec ludzi innej rasy. Niestety, takie „definicje” same w sobie są już rasistowskie. Rasizm nie zaczyna się bowiem od „nie-lubienia” ludzi „innej rasy”. Rasizm zaczyna się od zgody z tezą, że w ogóle istnieją ludzie „innej rasy”. Że ludzie dzielą się na „rasy”.

Nie, ludzie nie dzielą się na żadne „rasy”.

Czytaj dalej

Fałszerze książek

W listopadzie weszła w życie obniżka podatku VAT na e-booki, dotąd w arbitralny i nieuzasadniony sposób obciążane przez nasze wrogie Oświeceniu państwo stawką tego podatku (kilkakrotnie) wyższą (23%) niż książki papierowe (5%). Jak się jednak okazało, obniżka VAT-u na e-booki nie pociągnęła za sobą obniżki cen tak publikowanych w Polsce książek. Wydawcy postanowili zatrzymać różnicę dla siebie.

Może więc najwyższy czas zacząć w końcu postrzegać polskich wydawców tak, jak na to zasługują, a nie tak, jak oni by tego chcieli?

Czytaj dalej

Unia Europejska, faszyzm, komunizm i znak równości

18 września Parlament Europejski uchwalił skandaliczną rezolucję, która w Polsce nie spotkała się z niemal żadnym odzewem. Skandaliczną, pomimo pozornie niewinnego tytułu: „O znaczeniu europejskiej pamięci dla przyszłości Europy” z okazji 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jej męczący i zawiły tekst stawia sobie jeden zasadniczy cel: zrównanie komunizmu z faszyzmem w sposobie, w jaki pamiętamy i upamiętniamy II wojnę światową.

Rezolucja fałszuje historię, jako główny powód wybuchu II wojny światowej wymieniając pakt Ribbentrop-Mołotow podpisany w sierpniu 1939 r. przez III Rzeszę z ZSRR. Nawet datę jej uchwalenia wybrano tak, żeby była bliżej rocznicy wkroczenia ZSRR na wschodnie tereny Polski niż wcześniejszego ataku hitlerowskich Niemiec na Polskę.

Czytaj dalej

Mit Zachodu – na lewicy

Jest to jedna z cech charakterystycznych polskiej polityki: każda opcja polityczna ma swój własny mit Zachodu, splot wyobrażeń na jego temat i jego „wiodącą ideę”, którymi straszy, uwodzi, albo jedno i drugie.

Czytaj dalej

Wybory, znaczenie i jego brak

Obserwując polską kampanię wyborczą i rozwijający się wokół niej ekosystem komentarzy, napotykamy sformułowania nawet tak mocne, że „będą to najważniejsze od dawna wybory polityczne w Polsce”. A co, jeśli najsmutniejszym aspektem nadchodzących wyborów, a zarazem tym, z którego najbardziej – jeśli jesteśmy realistami – musimy sobie zdać sprawę, jest coś wręcz przeciwnego: że w pewnym sensie te wybory nie mają większego znaczenia?

Na najbardziej podstawowym poziomie logiki elektoralnej – zwycięstwo PiS jest już w zasadzie przesądzone. Było zresztą od dawna. Trudno sobie wyobrazić, żeby na przestrzeni kilku tygodni, które nam zostały [tekst ukazał się pierwotnie 18 września 2019], „liberalna” (o polskim liberalizmie nie da się pisać bez cudzysłowów) opozycja otrząsnęła się ze swojego intelektualnego zatwardzenia i zrozumiała nagle, co się dzieje. Trudno sobie wyobrazić, że systematycznie marginalizowana przez „wolne”, „liberalne” media Lewica (jak niedoskonała by ona nie była), nagle dostanie skrzydeł i dyskursywne pole manewru, żeby okazać się czymś więcej niż niewielką trzecią siłą w parlamencie.

Czytaj dalej

Reductio ad Putinum

Na naszych oczach, na całym świecie, w różnym, ale wszędzie niepokojącym tempie, liberalna demokracja degeneruje się do różnych form i stopni autorytaryzmu. Od Orbana na Węgrzech po Bolsonaro w Brazylii, od Erdogana w Turcji po Duterte na Filipinach, od Modiego w Indiach po Trumpa w Białym Domu i Macrona w Pałacu Elizejskim (tak, to nie jest pomyłka, złotego chłopca neoliberalnego „skrajnego centrum” należy umieszczać w tym samym szeregu). Jednak żaden ze współczesnych autokratów, nowych ani starych, miękkich ani twardych, nie jest demonizowany na skalę porównywalną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Sprowadzanie każdej krytyki tego czy innego rządu albo polityka do porównań z Putinem, do komunałów, że „Putin tylko na to czeka”, albo że to po prostu „robota Putina” – stało się intelektualnym wytrychem komentatorów różnych szkół, dziennikarzy mediów o różnych ideologicznych profilach i polityków rozmaitych opcji. Reductio ad Putinum pełni funkcje ostatecznego argumentu i gwoździa do trumny adwersarza, wywołuje wrażenie krańcowej politycznej grozy.

Czytaj dalej

Incydent w Cieśninie Ormuz i Biały Dom Wariatów

Po okresie rosnących napięć między Waszyngtonem a Teheranem, niedługo po tym, jak Waszyngton ogłosił, że to Iran odpowiada za niewyjaśniony jak dotąd „atak” na japońskie tankowce 13 czerwca w Zatoce Omańskiej (w którym nie miał żadnego interesu, wręcz przeciwnie, tym bardziej w czasie wizyty premiera Abe w Teheranie), 20 czerwca we wczesnych godzinach rannych irańskie siły zbrojne zestrzeliły bezzałogowego amerykańskiego drona wywiadowczego, jedną z najnowszych, prototypowych zabawek Pentagonu. Wbrew temu, co oznajmiła administracja prezydenta Donalda Trumpa, dron nie znajdował się nad wodami międzynarodowymi – nie mógł, nie ma takich w cieśninie Ormuz, jest za wąska. Kończą się wody Iranu, zaczynają Omanu – nie ma nic pomiędzy. Kilkanaście godzin później, w nocy, Trump odwołał uderzenie odwetowe dosłownie na kilka minut przed jego planowanym czasem.

Jest kilka standardowych liberalnych reakcji na to wydarzenie, które niestety często podzielane są przez komentariat lewicowy.

Czytaj dalej