7 października, dwa lata później

7 października – rocznica wybuchu palestyńskiego powstania w Gazie, zwanego przez propagandę Izraela i jego zachodnich sojuszników i patronów „terrorystycznym atakiem Hamasu”. Niezależnie od tego, ile razy to kłamstwo będzie powtarzane przez Ministerstwa Prawdy obozu atlantyckiego, Historia i tak ostatecznie oceni Hamas tak, jak już ocenia go większość świata (tzw. Zachód to mniejszość świata): jako organizację narodowowyzwoleńczą, antykolonialną. Odwołującą się, owszem do religii (w celach mobilizacyjnych, rekrutacyjnych, dyscyplinujących i innych), ale to nie zmienia istoty rzeczy, bo takich ruchów w dziejach było wiele, z sipajami na czele.

7 października 2023 r. Ofensywa propagandowa, którą Izrael odpalił natychmiast po tym, jak bojownikom Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu udało się przerwać zasieki wokół Getta Gaza i wedrzeć niespodziewanie (dla nich samych) głęboko w terytorium okupanta, a korporacyjne media bloku atlantyckiego bezkrytycznie podjęły i powtarzały, nie pytając o żadne dowody; żądna palestyńskiej krwi retoryka, jaką natychmiast odpowiedział rząd w Tel Awiwie, właściwie wszystkie poziomy władzy w Izraelu, nie wyłączając niemal wszystkich tamtejszych mediów – wszystko to wskazywało, że tym razem Izrael odpowie ostatecznym rozwiązaniem.

Czytaj dalej
Adrien Brody w filmie Brutalista (reż. Brady Corbet)

„Brutalista”, syjoniści i Palestyńczycy (notatki o Oscarach 2025)

Tekst stanowi rozwinięcie kilku tez postawionych przeze mnie w rozmowie z Pawłem Mościckim w poświęconym tegorocznej edycji nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej odcinku podkastu INNY ŚWIAT (premiera 10 marca 2025) 

Rok temu, niespodziewanie, centralne miejsce Oskarowego rozdania zajęło izraelskie ludobójstwo Palestyńczyków w Gazie. Stało się tak, gdyż zwycięzca nagrody dla najlepszego filmu, reżyser wybitnego i niezbyt dla Oscarów typowego filmu Strefa interesów, Jonathan Glazer, powiedział, że myśli też o Gazie. „Stoimy tutaj jako ludzie, którzy nie zgadzają się, by ich żydowska tożsamość i Holokaust zostały przechwycone przez okupację, która doprowadziła do konfliktu dla tak wielu niewinnych ludzi. Zarówno ofiary 7 października w Izraelu, jak i ofiary obecnego ataku na Gazę, wszystkie ofiary tej dehumanizacji – jak możemy postawić temu opór?”.

Strefa interesów tak naprawdę jest o Gazie (pisałem o tym obszernie tutaj). Ale skoro alegoria Gazy rzuca się tam w oczy tak wyraźnie, to dlaczego deklaracja Glazera stanowiła rok temu taki wstrząs? Bo mimo iż się rzuca w oczy, nikt się jej po twórcy akurat tego filmu nie spodziewał.

Nie tylko dlatego, że od światowej premiery filmu na festiwalu w Cannes w maju 2023, czyli na pięć miesięcy przed rozpętaniem przez Netanjahu w Gazie ludobójstwa Palestyńczyków, Glazer publicznie unikał tematu. Najbliżej zdobył się podejść tuż przed Oscarami, w wywiadzie po przyznawanych nieco wcześniej nagrodach Brytyjskiej Akademii Filmowej i Telewizyjnej BAFTA. Można całkiem bezpiecznie zakładać, że wobec milczenia Glazera na temat Gazy przez pięć miesięcy od października 2023 r. nominacje do Oscara zebrane przez Strefę interesów (nominacje ogłasza się w styczniu, przed „Baftami”) były efektem zakulisowej kampanii promującej kolejny wielki Holocaust movie. Glazer jest londyńskim Żydem, przez trzy miesiące milczał o Gazie – z całą pewnością szeroko zakładano więc, że jest syjonistą, czyli sympatykiem Izraela. Możemy tak zakładać, bo gdy z Oscarem w dłoniach wspomniał jednak o palestyńskich ofiarach Izraela w Gazie, zewsząd spadły na niego gromy, między innymi z ust twórców innych Holocaust movies (jak László Nemes, węgierski reżyser również nagrodzonego Oscarem Syna Szawła).

Także dlatego, że Holocaust movies, jako gatunek, historycznie po prostu są propagandą – mającą za zadanie osłaniać zbrodnie Izraela przed zachodnią opinią publiczną.

Czytaj dalej
Gaza po arabsku

Donald Trump i zawieszenie broni w Gazie

Dziś (niedziela 19 stycznia 2025), opóźnione co prawda o parę godzin, ale jednak weszło w życie: zawieszenie broni w Strefie Gazy. Na jeden dzień przed oficjalnym przejęciem władzy w USA przez nową administrację – drugą administrację Donalda Trumpa. Informację tę ogłosił najpierw, kilka nocy temu, premier Kataru, Szejk Mohamed Ibn Abdulrahman as-Sani. To tam, połączonymi siłami dyplomacji katarskiej i egipskiej, toczyły się od dawna zwieńczone wreszcie tą umową negocjacje.

W desperackim geście ratowania w ostatniej chwili resztek swoich skompromitowanych wizerunków amoralna kabała otaczająca odchodzącego w niesławie Joe Bidena i jego wspólniczkę w zbrodni Kamalę Harris, wypchnęła truchło ustępującego prezydenta przed kamery, by zasługę spróbował jeszcze przypisać sobie.

Jak niemal wszystko, co administracja Biden-Harris mówiła przez ostatnie 15 miesięcy, było to jednak obsceniczne kłamstwo. Co się wydarzyło naprawdę? Mniej więcej coś takiego.

Czytaj dalej

Koniec roku, początek roku i izraelskie ludobójstwo Palestyńczyków

Tekst ukazał się pierwotnie 30 grudnia 2024 r. na łamach VivaPalestyna.pl

Rok 2024 żegnamy z ponurą świadomością, że izraelskie ludobójstwo dokonywane na Palestyńczykach trwało w tym czasie nieprzerwanie – i jego końca wciąż nie widać. Weszliśmy w ten rok w cieniu tego ludobójstwa i tam też pozostajemy, rok ten zamykając. Czy za dwanaście miesięcy będziemy musieli powiedzieć to samo? Jakie kolejne eskalacje w regionie będą towarzyszyć następnym odsłonom ludobójstwa Palestyńczyków?

Czytaj dalej

Bejrut, Liban

Izrael od samego początku – niemal natychmiast po wstrząsie „Powodzi al-Aksa” z 7 października 2023 r. – nie ukrywał, że wybuch palestyńskiego powstania w Gazie to dla niego przede wszystkim okazja, pole możliwości. Okazja dla znacznie większej eskalacji przemocy, pod adresem najpierw Gazy, ale nie tylko.

Obłąkany premier Netanjahu od razu oskarżał Iran i libański Hezbollah (wspierany przecież przez Teheran) o współudział w przygotowaniu tej operacji, chociaż już wtedy wszystko wskazywało, a dzisiaj wiemy właściwie ponad wszelką wątpliwość, że Hamas przygotował wszystko samodzielnie, bez konsultacji, a nawet w tajemnicy zarówno przed ajatollahem Chameneim i jeszcze wtedy żyjącymi prezydentem Iranu Ibrahimem Raisim, jak i przywódcą Hezbollahu Hasanem Nasrallahem.

Czytaj dalej

Śmierć Jahji Sinwara

Władze Hamasu oficjalnie potwierdziły w piątek 18 października śmierć Jahji Sinwara, przewodniczącego biura politycznego Hamasu, poniesioną z rąk izraelskiej armii. Funkcję przywódcy Islamskiego Ruchu Oporu (Hamas to arabski skrótowiec od tej nazwy) Sinwar zdołał pełnić dwa miesiące, po śmierci – w przeprowadzonym przez Izrael 31 lipca zamachu terrorystycznym w Teheranie – jego poprzednika Ismaila Haniji. W przeciwieństwie do Haniji, operującego z oddali azylu udzielanego mu przez emira Kataru, Sinwar przez cały czas trwającej już rok izraelskiej zagłady Gazy przebywał w bombardowanej enklawie.

Czytaj dalej

Dwa apartheidy

List poparcia dla Akademii dla Palestyny prowadzącej strajk okupacyjny na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie


Mamy głęboką nadzieję, że władze Uniwersytetu Jagiellońskiego podzielają opinię stanowiącą dziś w gronie ludzi przyzwoitych raczej konsensus. Opinię, że międzynarodowy bojkot reżimu apartheidu w Republice Południowej Afryki był kampanią moralnie słuszną i politycznie skuteczną. Ostatecznie doprowadził do izolacji i upadku tamtego apartheidu. Bojkot ów rozciągał się od pomarańczy i turystyki przez sport olimpijski po instytucje akademickie, finansowe czy koncertowe.

Bulwersującym zbiegiem okoliczności apartheid w RPA zaprowadzono w roku 1948. Dokładnie tym samym, w którym w innym zakątku świata ustanowiono Państwo Izrael. Ten drugi apartheid niestety trwa w najlepsze, czy też raczej w najgorsze, do dzisiaj. Tak, Izrael to także reżim apartheidu. To nie subiektywna opinia garstki działaczy a oficjalna wykładnia obowiązującego prawa międzynarodowego ogłoszona kilka tygodni temu przez najwyższy sąd na świecie: Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze.

Czytaj dalej

Spekulacje o Rafah

Izraelski reżim apartheidu od wielu już tygodni dawał do zrozumienia, że pełnoskalowa ofensywa na Rafah, taka z powietrza i na lądzie z każdej strony, jest sprawą przesądzoną i nieuniknioną. Premier Binjamin Netanjahu oraz inni członkowie rządu i izraelskiej armii mówili o tym otwarcie już od jakiegoś czasu.

Mówią o tym otwarcie, pomimo iż wyrazy potępienia takich planów spływają nie tylko ze strony instytucji, agencji i przedstawicieli ONZ (z sekretarzem generalnym António Guterresem na czele), nie tylko ze strony państw globalnego Południa od dawna krytykujących Izrael (jak Republika Południowej Afryki), ale już także przerażonych konsekwencjami potencjalnej operacji przedstawicieli sojuszników Tel Awiwu, dotąd bezkrytycznych lub milczących. Po jednej stronie Atlantyku Josep Borrell, szef dyplomacji Unii Europejskiej, jeszcze nie tak dawno kojarzony raczej z rasistowskimi bon motami o ogrodzie (liberalno-demokratyczny Zachód) i dżungli (reszta świata). Dzisiaj, 15 maja, głos protestu wydała z siebie w końcu unijna dyplomacja jako taka. A po drugiej stronie może nie aż tak stanowcze, ale jednak zaskakujące, bo niesłyszane chyba od prezydentury Eisenhowera, ostrzeżenia płynące z Białego Domu.

Czytaj dalej

O celach Izraela i Netanjahu – dla Tygodnika Spraw Obywatelskich

We wtorek 2 kwietnia 2024 na łamach internetowego „Tygodnika Spraw Obywatelskich”, publikacji Instytutu Spraw Obywatelskich, ukazała się mój obszerny tekst pt. Do czego dąży Netanjahu?, w którym analizuję oficjalne i nieoficjalne cele realizowane przez izraelski reżim apartheidu (z Binjaminem Netanjahu) na czele w toku i wokół obecnej ludobójczej inwazji na Strefę Gazy. Tekst dostępny jest tutaj.

Czytaj dalej

7 października

Siódmego października 2023 opowiedziano nam wszystkim wstrząsającą historię. Obłąkani islamscy fundamentaliści à la Państwo Islamskie, tylko że pod flagą Hamasu, jego zbrojnych ramion (Brygad al-Kassam) i mniejszych ugrupowań sojuszniczych (jak Palestyński Islamski Dżihad) przełamali – i to w wielu miejscach – fortyfikacje postawione wokół Strefy Gazy przez Państwo Izrael. Wyrwali się stamtąd na terytorium Izraela na paralotniach i motocyklach, by przeprowadzić szereg monstrualnych terrorystycznych ataków na bezbronnych i Bogu ducha winnych izraelskich cywilów. Powiedziano nam, że fundamentalistyczne, pozbawione ludzkich uczuć bestie z Hamasu i okolic wymordowały z zimną krwią i bez powodu, dla samej rozkoszy zabijania, z bezinteresownej, zwierzęcej nienawiści do Żydów, 1400 niewinnych osób. Wśród całego szeregu wstrząsających zbrodni, jakie bestie z Hamasu popełniły, była masakra czterdzieściorga dzieci, którym poodcinano główki, a także masowe gwałty dokonane na schwytanych kobietach na rozkazy dowódców. Powiedziano nam wreszcie, że był to „największy pogrom Żydów od czasu zakończenia II wojny światowej”.

Obowiązkowym formatem wypowiedzi – jedyną szansą, żeby nie ryzykując natychmiastowego linczu czy łatki „zwolennika Hamasu”, zabierać w ogóle głos w sprawie – stało się w tak wielu krajach (a w Polsce nawet na lewicy, nawet tej, która do niedawna mówiła i myślała o sobie, że jest jednak propalestyńska), rozpoczynanie od potępienia niewyobrażalnych, bestialskich, nieludzkich okropności popełnionych 7 października przez Hamas w ramach operacji „Powódź al-Aksa”. I od powtarzania propagandowych izraelskich frazesów o „największym pogromie”, o „antysemityzmie wszędzie” – przywołując ironiczny tytuł interwencyjnego, choć wciąż jak najbardziej na czasie, eseju filozofa Alaina Badiou i historyka Erica Hazana (L’antisémitisme partout – aujourd’hui en France, 2011) – szkoda, że raczej nieznanego w Polsce.

Nawet jeżeli niektórzy z używających tego formatu przechodzili też w końcu do rozważnego przypominania, że historia nie wystartowała dopiero 7 października, a Hamas reagował na rzeczywistość od dawna całkowicie nie do zniesienia, którą wcześniej Palestyńczykom w ogóle, a tym w Gazie w szczególności, stworzył i bezwzględną kolonialną przemocą narzucał i podtrzymywał Izrael. I że nawet gdyby wszystko z tych opowieści z 7 października było prawdą, nawet gdyby odłożyć na bok świadomość, że wybuch Palestyńczyków z Hamasu nie nastąpił tak całkiem bez powodu, to ta przemoc nadal nie dawałaby Izraelowi prawa do krwawego odwetu na ponad dwóch milionach ludzi pozbawionych możliwości ucieczki. Bo oczywiście nie dawałaby. Ale nawet jeżeli do takich wyjaśnień tacy mówcy później przechodzą, to mleko już rozlali. Stosując ten format – rozpoczynany kompulsywnymi i pozornie oczywistymi potępianiami Hamasu – przyklepali, znormalizowali, dokonali „walidacji” tamtej opowieści: opowieści o niewyobrażalnych, nieludzkich potwornościach w wykonaniu pozbawionych skrupułów bestii z Hamasu.

A co na to wszystko fakty?

Czytaj dalej